Założeniem biura coworkingowego jest możliwość pracy poza domem, zazwyczaj z innymi osobami, które również potrzebują przeniesienia pracy poza swoje własne cztery ściany. Zawód programisty wymaga jednak skupienia, a o nie najłatwiej gdy nie ma w pobliżu ludzi, którzy mogą ci przeszkadzać. Czy zatem coworking ma sens w przypadku pracy programisty?

Moja pierwsza styczność z biurem coworkingowym miała miejsce w 2013, kiedy pierwszy raz wybrałem się do Londynu. Byłem wtedy jeszcze raczkującym programistą, który szukał miejsca, gdzie może uczyć się kodować w atmosferze innych developerów. Tak trafiłem do Google Campus, gdzie na dużych pufach i wąskich stolikach można było łatwo nawiązywać kontakty, najczęściej również z początkującymi programistami. Koncepcja ta bardzo mi się spodobała, jednak wtedy jeszcze tego typu rozwiązań w Polsce nie było, a już na pewno nie były one darmowe.

O coworkingu przypomniałem sobie dopiero 5 lat później, gdy zostałem już pełnoetatowym, zdalnie pracującym programistą. Tym razem przy wyborze biura nie kierowała mną chęć poznania ludzi, a zwyczajnie z dnia na dzień coraz trudniej mi było skupić się na pracy w domowym zaciszu. Z czasem praca i czas wolny zaczęły się zlewać, a radość z życia zaczęła uciekać. Wynajem biurka w coworkingu okazał się dla mnie świetnym wyjściem, na tyle że od ok. 3 lat pracuję głównie w wynajmowanych przestrzeniach. Postaram się więc przedstawić wady i zalety tego rozwiązania.

Zacznijmy od zalet:

  • Jasna granica między pracą a życiem – jest to ogromna zaleta, gdyż tak na prawdę pracując z całkowicie innego miejsca, bardzo łatwo jest rozgraniczyć kiedy jest czas na pracę, a kiedy na odpoczynek. Najlepiej jeszcze jak między domem a biurem będzie do pokonania jakiś dystans, wtedy zanim dotrze się z biura do domu, to zdąży się już całkowicie „wyjść z pracy”. Może brzmi to jak komplikowanie sobie życia, bo przecież łatwiej gdy ma się wszystko w jednym pokoju. Jednak w moim przypadku wpływ jest pozytywny, bo w biurze faktycznie skupiam się na pracy, a w domu faktycznie odpoczywam.
  • Ludzie w biurze – co prawda nie jestem typem osoby, która urządza sobie długie pogawędki przy ekspresie do kawy, ale jednak obecność i nawet krótka interakcja z ludźmi wpływa na mnie pozytywnie. 5 minut rozmowy i od razu energii jakby więcej. Do tego dochodzi fakt wymieniania się wiedzą i doświadczeniami, co zawsze w jakiś sposób rozwija nasze umiejętności. A nawet jeśli nie, to zawsze fajnie wyskoczyć na partyjkę piłkarzyków, kiedy nie możesz znaleźć rozwiązania na nurtujący cię problem w kodzie 😄
  • Eventy, konkursy, „owocowe czwartki”, etc. – jeśli chodzi o takie rzeczy, to nie jestem fanem i w ogóle nie potrzebuję tego typu atrakcji. Zwłaszcza, że istnieje ścisła korelacja między tym ile jest „atrakcji”, a ceną wynajmowanego biurka. Ale dodaję jako zaletę, bo wiem, że dużo ludzi lubi tego typu urozmaicenia.
  • Kontakty biznesowe – pomijając że ludzie w biurze zaspokajają potrzeby społeczne, to jeszcze jest to jakiś sposób na nowe relacje biznesowe. Być może kolega z biura powie ci, że w jego firmie akurat rekrutują, a Ty zmienisz swoją pracę na lepszą. A być może to Ty znajdziesz osoby chętne do pomocy przy budowie Twojego startupu?
  • Salka konferencyjna – taka salka konferencyjna to świetna rzecz. Czasem możesz mieć potrzebę porozmawiać ze swoim klientem, ale jednocześnie nie chcesz zapraszać go do swojego prywatnego domu. Wtedy rezerwujesz sobie taką salkę i prowadzisz negocjacje na „neutralnym gruncie”. A w dodatku salki często zaopatrzone są w sprzęty potrzebne do prezentacji, takie jak tablica, rzutnik lub telewizor.
  • Dedykowany setup do pracy – chodzi mi tutaj o rozstaw monitorów czy nawet dobór klawiatury i myszki. Przykładowo, ja do pracy używam monitory, które nie mają zbyt żywych kolorów, ale za to nie męczą mi wzroku. Natomiast do „rozrywki” chętnie używam monitora 4K z ultra-żywymi kolorami i HDR. Podobnego podziału używam jeśli chodzi o klawiaturę. Do pracy używam Magic Keyboard, która ma płytki skok i nie męczy palców, a po pracy używam swojej mechanicznej klawiatury z MX Blue, gdzie precyzyjnie czuć każde kliknięcie. Wynajmowane biurko w coworkingu pozwala mi zoptymalizować mój setup pod pracę i tylko pod pracę.

Z wad natomiast mogę wymienić:

  • Ludzie w biurze – wcześniej wymieniłem ludzi jako zaletę, ale niestety może to też być wada. Nigdy nie wiemy na kogo trafimy. Atmosfera w biurze musi być dobra, bo inaczej będziemy się tylko męczyć. Raz byłem na dniu próbnym w biurze, gdzie widziałem jak szef wyżywa się na swoich pracowników i atmosfera była bardzo napięta. Nie muszę chyba mówić, że wynajem takiej przestrzeni mnie nie zainteresował?
  • Dojazdy – posiadanie biura wyłącznie do pracy wiąże się z tym, że trzeba jakoś do niego dojechać. Osobiście nigdy nie wynajmowałem przestrzeni do której dojazd zajmował dłużej niż 15 minut i myślę że to taki idealny dystans. Do biura oddalonego dalej niż 30 minut na pewno bym nie jeździł.
  • Brak poczucia jedności – Zawsze po jakimś czasie wynajmowania przestrzeni zaczynałem tęsknić za pracą z biura w obrębie jednej firmy. Czuję niedosyt przez to, że ludzie z coworkingu tak na prawdę pracują nie tylko dla różnych firm i w różnych projektach, ale często też w różnych technologiach. O ile w ogóle są programistami (chociaż z mojego doświadczenia, większość osób w takich biurach to właśnie programiści). Brakuje mi jednak, by pogadać sobie z kimś niezobowiązująco na temat jakiegoś projektu. Bo nie wypada dzwonić do kolegi z pracy na Slacku tylko po to, by obgadać klienta 😅

Czy to się w ogóle opłaca?

Jeśli chodzi o cenę, to idealnie jeśli za biuro płaci nam nasz pracodawca. Gorzej jeśli wydatek ten musi zostać pokryty z naszej kieszeni. Niestety biura coworkingowe potrafią być skrajnie drogie. W moim przypadku rekordzistą był coworking w Londynie, gdzie jedno miejsce kosztowało £1000 na miesiąc. Tam w ogromnej kuchni można było znaleźć nawet piwo z kija! W Polsce w dużych miastach ceny dedykowanych biurek potrafią sięgać nawet i 1000zł netto miesięcznie. Ceny zdają się być tak wysokie przez to, że biura coworkingowe coraz częściej skupiają się nie tylko na oferowaniu przestrzeni, ale też na różnych eventach i konkursach. W moim przypadku jest to kompletnie niepotrzebne i płacę ekstra za coś, z czego niechętnie korzystam. Mam jednak wrażenie, że innym się ten trend podoba, bo takich biur przypominających „fajne korpo” jest coraz więcej. Dla prywatnych osób z niższym budżetem oferuje się „biurka rotacyjne”, czyli zajmowanie dowolnego wolnego biurka i codzienne rozkładanie i składanie swojego sprzętu. Jeszcze gorzej, jak przysługuje nam tylko ograniczona liczba dni w miesiącu. Mimo tych sporych niedogodności, sam dwa razy (w dwóch różnych miastach) zdecydowałem się na wybór takiego „rotacyjnego” pakietu, gdy już praca z domu mnie przytłaczała.

Czy coworking jest dla Ciebie?

Jeśli przedstawione przeze mnie zalety Cię nie przekonały, to raczej coworking ci się nie spodoba. Na pewno nie będę mówił że „każdy powinien spróbować”, bo wiem, że zwyczajnie nie każdy ma taką potrzebę, by „wynieść” pracę z domu. Ale jeśli czujesz, że to może być to, to polecam spróbować. Większość biur oferuje próbny dzień, więc wtedy nie masz nic do stracenia.

Related Posts